Kobieta niedojrzała
Kobieta (nie)dojrzała
Autor: Chianti

Nadszedł taki moment. Zjawił się nie wiadomo skąd i nie uprzedził o swej wizycie. Po prostu pewnego dnia, kiedy szła aleją zasłaną liśćmi, zmroził jej kroki, kazał zwolnić tempo, zatrzymał czas i ją samą. Stanęła zaskoczona w pół drogi i z niedowierzaniem wsłuchiwała się w swoje myśli.

Jak to? Przecież zawsze miała sporo czasu. Nie podejmowała decyzji, myśląc o nich, jako o nieodwołalnych albo takich, które mogą zaważyć znacząco na kolejnych latach. Decyzja jak decyzja. Miała rozwiązać jakiś problem, zmienić bieg wydarzeń, sprawić, żeby poczuła się bardziej szczęśliwa, spełniona lub zwyczajnie spokojniejsza. I nagle dotarła do niej, zatętniła, zapulsowała, zaczęła nawet rwać jak ból zęba, świadomość, że może powinna wreszcie podsumować. PODSUMOWAĆ.

I wtedy, jak na zamówienie, otwierała gazety na stronach z artykułami "Bilans życiowy". Na plotkarskich portalach w internecie żarzyły się zdania "Ma 39 lat i wygląda oszałamiająco! Czy to nie zdumiewające?" Słyszała w tramwaju "Wiesz, to taka rycząca czterdziestka była". Uważniej zaczęła przyglądać się swoim koleżankom - tym młodszym i tym starszym. I podsumowywała. Porównywała. Plusowała i minusowała. Liczyła bilans zysków i strat.

I doszła do wniosku - była kobietą (nie) dojrzałą. Ta myśl sparaliżowała ją na długie tygodnie. Zabrała sen i spokój. Zaczęła poddawać się sugestiom - tak, tak, właśnie ona jest kobieta (nie) dojrzałą. Nigdy nie udało się jej dorosnąć. I choć nikt nie potrafił zdefiniować dojrzałości, podać jej konkretnych reguł i danych, widziała w oczach przyjaciółek, znajomych i mężczyzn na przemian pobłażanie i zachwyt, współczucie i zaciekawienie, rozbawienie i niezrozumienie - oto kobieta (nie)dojrzała.

"Taka już jest. Trudno"
"Fajne to jest w niej!"
"Ma przechlapane"
"Jak ona to robi?"
"Ale jazda z nią!"
" Co za kobieta? Dziwna jakaś..."

Takie lustra w oczach nie przynosiły spokoju. Powodowały właśnie niepokój i chaos. Czasem chciała być po prostu normalna. Tak, normalna. Mieć stałą pracę. Jednego męża. Łatwe w obsłudze dziecko. Jedno mieszkanie. Pełne konto. Stabilne życie.

Aż raz usłyszała werdykt - nie tylko jest (nie) dojrzała. Jest femme fatale. Na początku pomyślała, że to jej pochlebia. Kobieta modern. Piękna i niepokojąca. Tajemnicza i wyrafinowana. Ciemnowłosa, inteligentna, zwiewna. Kobieta - sekret, kobieta - pragnienie, kobieta - wyzwanie. Pomyślała tak na początku. Ale zaraz przypomniała sobie - femme fatale to nieszczęście, pech, spełnienie złych przeczuć, ściąganie na dno, rozkosz za cenę cierpienia, obietnica i jej zaprzeczenie. Nic stałego. Nic pewnego. A już na pewno nic normalnego. Zaczęła więc zaprzeczać, zaprzeczać za wszelką cenę. Sama sobie podawała przykłady i wynajdowała dowody na to, że nie jest dziwna, inna. Starała się być po prostu sobą. Sobą, czyli kim? Kim, do diabła?


  PRZEJDŹ NA FORUM