Samorealizacja psychologia, człowieka, Maslow, Rogers, w biznesie, w pracy, zawodowa, pomysł na siebie, higiena psychiczna, zdrowy styl życia
Wsparcie psychologiczne Warszawa

NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » PSYCHOLOGIA I RZECZYWISTOŚĆ » KOBIETA DOJRZAŁA JEDNAK NIE ZAWSZE JEST 2

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

Kobieta dojrzała jednak nie zawsze jest 2

  
pasazer
30.12.2010 23:18:21
poziom 2

Grupa: Administrator 

Posty: 99 #624115
Od: 2010-2-19

Matką. Chryste Panie. Była matką. No tak, matką. Stabilnością i fartuchem, pierogami i ciepłem. Została matką, gdy miała dziewiętnaście lat. Czy wtedy wiadomo, jak być matką? Nie bardzo. Intuicyjnie, wiadomo. Naprawdę - nie wiadomo. Intuicyjnie więc gnała za spełnieniem marzeń i za raczkującym stworkiem. Za byciem reżyserką, polonistką, nauczycielką, kochanką, żoną, córką, no i matką. Matką była odkąd pamięta. Matką babci, matką swojej matki i matką swojej córki, czasem matką przyjaciółki, matką jakiegoś mężczyzny. Od czasu podsumowania postanowiła być tylko i jedynie matką swego dziecka. Dziecka.

Dwudziestoletniej kobiety. Przeglądała się czasem w jej błękitnych oczach i starała się znaleźć tam zrozumienie. I akceptację. Nie miała fartucha, ale robiła spagetti. Przeprowadzały się sto razy, ale zawsze gotowa była do rozmowy. Towarzyszyły im emocjonalne wahania, ale kochała ją najbardziej na świecie. Bo jedynie i niepowtarzalnie kochają tylko matki.

Kobietą swojego mężczyzny. Pierwszym mężczyzną był tata. Mężczyzną ze zdjęć, głosem z telefonu, szumem i trzaskiem, oczekiwaniem na paczki, niespodzianką i podziękowaniem za niespodzianki, relacją z kolejnych szkolnych świadectw, enigmą. Kolejni mężczyźni przychodzili i odchodzili. Właśnie - przychodzili i odchodzili. Jak chcieli. Tak jakby wychodzili z wód oceanu i na powrót się weń wtapiali. Pochłaniani prze fale czy zamykani wielką wodą. Wynurzali się z otchłani, łapali oddech i bezpowrotnie zanurzali się w ogromną, niebieską przestrzeń. Bez jej udziału i woli. Starała się być ratownikiem, ratunkową szalą, zbawieniem, lądem, To był jej udział i jej wola. Zrozumienie i walka o uratowanie. Walka o uratowanie i zrozumienie. A czy ktoś uratuje ją? Będzie jej lądem i ratownikiem? I czy w ogóle potrzebny jest jakiś ratownik? Czy może ona sama powinna być plażą strzeżoną? Strzeżoną przez samą siebie?

Polonistką. Nauczycielką. No tak, nie ma na to innej nazwy. Polonistką, gdy wyjaśniała, że Mickiewicz kochał, a nie zawsze był kochany; nauczycielką, gdy tłumaczyła, że warto kochać życie za sam fakt jego istnienia. Czasem, gdy widziała w oczach uczniów iskry, czuła, że ona sama istnieje po to, żeby kiedykolwiek, chociaż raz, zaiskrzyło na świecie. Tworzyła mikrokosmosy wrażeń, niewielkie pożary w niewielkich sercach, czasem szybko gaszone, czasem (chciała w to wierzyć) rozpalane na długo.

Emocją. Zdarzała jej się taka sprzeczność - lubiła swoje emocje i tak bardzo, jak je lubiła, starała się je gasić. Była przekonana, że emocje sprowadziły ją w życiu na manowce. Pokierowały nią źle. Nie...To ona źle nimi zarządzała. Pozwoliła wziąć się w ich posiadanie, słuchała ich na ślepo. A one, puszczone wolno, baraszkowały, bałaganiły, śmiały się śmiechem chochlików, a zdarzało się, że śmiechem diabolicznym. Szarpały jej ciałem, dyktowały rytm serca, zabierały albo dawały sen. Stale w sprzeczności z rozumem, stale w walce z tak zwanym zdrowym rozsądkiem.

Wreszcie przyszedł czas, że zrozumiała, że nie one powinny kierować jej życiem, to ona powinna umieć panować nad nimi. Nie chciała się ich pozbywać, bo nadawały życiu smak i sens. Wiedziała tylko, że może nauczyć się wyciszać je i nagłaśniać, wprowadzać do swojego życia albo wypraszać, to ona dyktuje warunki. Pomogły jej słowa pewnej roześmianej kobiety, która powiedziała: Nigdzie nie jest napisane, że w życiu należy kierować się tylko rozsądkiem. Nigdzie. Słuchała tego ze zdumieniem. Jak to? Można polubić emocje? To tak, jak polubić siebie samą.

Po raz pierwszy w tym eseju zdobyła się na mini-analizę samej siebie. Zapytała swojego wnętrza: kim była do tej pory? Nie zapytała jeszcze: kim chciałaby być? Na przykład za rok. Wierzy, że takie pytania powinno się czasem sobie stawiać.

Dziś jest - kobietą (nie)dojrzałą, femme fatale, matką, kobietą pewnego mężczyzny, polonistką, nauczycielką, emocją. Za rok chciałaby być pogodzona z sobą.

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » PSYCHOLOGIA I RZECZYWISTOŚĆ » KOBIETA DOJRZAŁA JEDNAK NIE ZAWSZE JEST 2

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!


TestHub.pl - opinie, testy, oceny